Losowy artykuł



– A czy to niegroźne, czy rana nie jest niebezpieczna? 150 Rozdział IX Nazajutrz zbudził się świeży, zdrów i z weselszą myślą. - i jak mi się podoba jej odpowiedź! Andrzeja znamy już od kilku miesięcy sprzymierzeńcem, owszem, zdeklarowanym hołdownikiem Krzyżaków, w szczególności kawalerów inflanckich, za których wsparciem mniemał on teraz nie tylko odzyskać utracone księstwo połockie, lecz owładnąć w cale rządy wielkoksiążęce i opanować większą część Litwy. Temu, co Cezar nagadał, nie wierzyłem. - Nie omyliłeś się, drogi przyjacielu - zawołał obcy otwierając ramiona do uścisku: - Ja to jestem! Zrzucony z krzesła się porwał i nosił z miejsca. takie piękne dziecko! Lulejka zadrżał usłyszawszy własne słowa pełne pychy i zarozumiałości. – Ale cóż oni mówią? Co chwila ogień niepojęty, nieznany zdrowemu ciału, latał po plecach, a ciemność pełna wielobarwnych iskier oślepiała oczy. My z Laurą jesteśmy nie tylko przy ludziach tak, jakby między nami nic nie było, ale nawet i wówczas, gdy zdarza nam się zostać sam na sam. – Więc on wciąż zajmuje się spirytyzmem! I tak po raz ostatni z tobą rozmawiam. Gada się to tak i owak; ale każdy Żyd byle pieniądze miał. Próby i trudy cię stoczyły. W końcu jedno nie przeszkadzało drugiemu. Ja jej tłomaczę: ty i nie myśl o panu Wokulskim. Nie będziemy cię już dzisiaj przemęczać. Zataić go w progu. – Jak ci na imię? A może!